• sl01.jpg
  • sl02.jpg
  • sl03.jpg
  • sl04.jpg
  • sl05.jpg
  • sl06.jpg
  • sl07.jpg
  • sl08.jpg
  • sl09.jpg
  • sl10.jpg
Open menu
Smaller Default Larger

OKIEM NACZELNEGO

   Od pewnego czasu odczuwalny jest ciągły wzrost napięcia spowodowany kryzysem rosyjsko – ukraińskim. Jest to przede wszystkim wielka lekcja dla wszystkich graczy na arenie międzynarodowej, oraz nieocenione źródło obserwacji zachowań obecnych elit politycznych i opiniotwórczych. Bo co się w ogóle wydarzyło? Ukraina była państwem marionetkowym Rosji, strefą jej wpływów, spokojną przystania dla rosyjskich interesów, w końcu olbrzymim rynkiem zbytu rosyjskich surowców energetycznych. Do tego celu Inteligentni Rosjanie, wyznaczyli swojego ukraińskiego Prezydenta, ten z kolei mianował następnych uległych mu dworzan. Wszystko spokojnie toczyło się wedle wcześniejszego rosyjskiego planu, i byłoby nadal jak w sielance gdyby nie ten okrutny faszyzm! Otóż nagle, perfidni, podli, ukraińscy faszyści, szkoleni przez faszystów polskich i litewskich, postanowili zadać cios rosyjskiej polityce przyjaźni i podjęli się próby sfaszyzowania biednej Ukrainy, będącej w czułych objęciach wielkiego brata. Kremlowscy politycy jak i ich ukraińscy namiestnicy, byli również znacznie zaszokowani faktem pomocy oraz zdecydowanego poparcia dla ukraińskich wywrotowców, udzielonego przez narody Unii Europejskiej. Po zgniłych Stanach Zjednoczonych nie spodziewali się oczywiście zbyt wiele, ale żeby Europa popierała faszyzm? Żeby Niemcy czy Francja tak okoniem stanęły?? Był do wielki cios dla rosyjskiego postrzegania rzeczywistości międzynarodowej.

   Cios po którym Kreml doszedł do jasnego wniosku iż pomocy od Europy nie otrzyma, a żywotne interesy Federacji Rosyjskiej są w śmiertelnym zagrożeniu, albowiem ludność rosyjskojęzyczna lada moment może paść ofiarą zdziczałej ukraińskiej masy rewolucyjnej. I wtedy rosyjscy stratedzy postanowili działać. Będąc dobrymi historykami, wygrzebali z przeszłości podobne zagrożenia, występujące wtedy na arenie europejskiej. Doszukano się roku 1938, kiedy to Niemcy wyrosły do pretendenta europejskiego obrońcy pokoju i państw uciśnionych. W podobnej sytuacji znajdowali się wtedy uciśniani przez Czechów, Niemcy sudeccy, których przy milczącej pomocy zachodu wyzwolono. Następnie – o ironio – zagrożona była niemieckojęzyczna ludność austriacka, która przyjęta została w ramiona tamtejszego europejskiego wielkiego brata. No a jak się jednym pomogło, to i drugich zostawić nie można było i przyszła pora na resztę niemieckich Cechów, Polaków, Belgów, Holendrów, Francuzów, Norwegów etc. Dalsza historia tegoż dzieła pokojowego jest nam powszechnie znana. Ale wracając do obecnych działań pokojowych, metoda działania, jak i oprawa międzynarodowa, łudząco przypominają retorykę tamtejszego okresu. Bo jeżeli są faszyści to znaczy że jesteśmy z myśleniem ponad 70 lat do tyłu. Faszyzm bowiem był jeden, był we Włoszech, upadł wraz ze śmiercią i klęską Włoch faszystowskich. I więcej go niema. I nie będzie. Może, w wyniku niespodziewanych ciągów wydarzeń uformują się gdzieś podobne systemy sprawowania władzy, ale nie będzie to faszyzm. Zaskakujące jest z jakim milczącym przyzwoleniem pozwala się nadużywać tego zwrotu przez wielu demagogów, w celu realizowania swoich nieczystych interesów. Wystarczy przecież tylko oskarżyć o faszyzm i wejść z interwencją. Każdy kto tylko w sposób zdecydowany i stanowczy będzie domagał się swoich praw, ma już potencjalną szansę by stać się „medialnym faszystą”. Nie ukrywam że to wyjątkowo podły sposób politycznej walki.

   Jakie z tego płyną wnioski dal Polski? Znamy już wartość wszelkiego rodzaju sojuszy, na których opieraliśmy naszą doktrynę wojenną. Znamy również smak życia pod zaborami, oraz wizję klęski. Ale znamy również propolskie patriotyczne myślenie, wiemy jak z kilkutysięcznego zbioru słabo uzbrojonych ochotników, w niespełna dwadzieścia lat zbudować jedną z najmocniejszych i najbitniejszych armii w Europie. Tak już czyniliśmy, lecz zdaje się że zdarzyło się nam przysnąć nieco. Znów uczymy się moralności niewolniczej, chłonąc wszystko co tylko bardziej jaskrawego do nas przyjdzie. Lekcja rosyjsko – ukraińska to sygnał do pobudki, historia bowiem kołem się toczy, a od nas zależy czy będzie to scenariusz z 17 września 1939 czy z 25 sierpnia 1920 roku.

Redaktor Naczelny
Norbert Lewiński

 

Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!