KOLEDZY Z GRABÓWKA
Kiedy będziecie, blisko pomostu,
przed świtem w Grudniu siedemnastego,
tam na Apelu, dla osiemnastu,
nie usłyszycie, imienia mego.
Zwali mnie Janek, byłem z Grabówka,
padłem za wolność, za moją Gdynię,
obok przystanku, krew moja wsiąkła,
czy o tym wiecie, gdzie mam mogiłę?
Od kul oprawców, poległem pierwszy,
z helikoptera padały strzały,
by mnie zobaczyć, młodzi się zbiegli,
potem dopiero, serie leciały.
Kule świstały, ryczał megafon,
znosili rannych, z torów i kładki,
ich odwozili, do domów drogą,
prywatne auta, oraz karetki.
Tuż o poranku, ludzie z przystanku,
z torów kolejki, z kładki pomostu,
biegli wzdłuż torów, prosto ku Dworcu,
ostrzeliwani gradem pocisków.
Bohaterowie, gdyńska młodzieży,
niosła me ciało, ku Urzędowi,
chłopcy z Grabówka, kto mi uwierzy,
kto zechce głosić, prawdę o Janku?
W 46 Rocznicę Grudnia 70
Jerzy Stanisław Fic